Dzien 02 kilometr 840

Blood, sweat, hardcore
Dzien 2 kilometr 840

Jestem w chinskiej Dabrowie Gorniczej. Dongsheng, starej czesci Ordosu, miasta duchow, u Izy i Roberta, ktorzy ucza tu angielskiego i prowadza blog alicjawkrainiesrodka.blog.pl Alicja to ich corka, ktora przyszla na swiat w Chinach 5 miesiecy temu. Blogow o Chinach jest coraz wiecej jednak mysle ze ten bedzie wyjatkowy i warto go zachowac w ulubionych na dluzej. Taki eksperyment spoleczny, biale dziecko wychowane w Chinach, w miescie gdzie obcokrajowcow jest piatka, prawdopodobnie jej pierwszym jezykiem bedzie chinski, a Polske znala bedzie z opowiesci.
Wczorajsza trasa miala byc lekka wycieczka ze zwiedzaniem atrakcji, wyszlo inaczej. Zaczelo sie dobrze, wyruszylem o 6, chlodny poranek, drzewa wzdluz drogi. Mechanik, ktory wymienial mi olej powiedzial koledze, ze ci amerykanie rzeczywiscie sa olbrzymi. Przed poludniem znalazlem jeszcze swiatynie na zboczu gory i zaliczylem pierwsza glebe jak zwykle przy predkosci ponizej 5km/h zjezdzajac do lasu. Odpadl mi klakson, bardzo istotny tu element wyposazenia.
Im dalej od Datong tym bylo gorzej. Szybko skonczyly sie drzewa, w poludnie zero cienia, droga prowadzila serpentynami miedzy gliniastymi wzgorzami, a na niej tiry z weglem urzadzaly wyscigi. Gdy juz myslalem ze jest nieprzyjemnie skonczyl sie asfalt i zaczal sie gleboki piach. Pytani o droge robotnicy powiedzieli zeby jechac dalej. Po 30km dowiedzialem sie, ze nastepne 120km bedzie tak wygladalo. Srednia predkosc 20km/h. Gdyby nie zmeczenie i bagaz dobrze bym sie bawil, taki rajd Dakar. Po obu stronach piekne widoki, a ja w chmurach pyly wygladam nadjezdzajacych ciezarowek. Caly teren poprzecinany jest kanionami, widzialem to kiedys na google earth, wyglada z powietrza jak wielki, regularny wzor. Budowa drogi to wielki projekt, w koncu przekraczam Zolta Rzeke. Po drodze nie ma zabudiwan, co jakis czas mijam dwie koparki, albo samotnego Chinczyka z lopata. Facet na stacji benzynowej mowi ze remont tego odcinka trwa juz 4 lata. Budowlancy nie zostawili przejezdnego pasa, killanascie km na poludnie biegnie autostrada, ktora motocykle nie moga sie poruszac wiec nie mam wyboru. Wiedzialem, ze beda ciezkie odcinki na trasie, ale nie myslalem, ze juz na tym etapie.  Pokonanie 150km zajelo mi okolo 7 godzin, gdy juz sie ciesze ze jestem blisko robi sie jeszcze ciekawiej. Zaczyna sie sciemniac, a ja wjezdzam na droge miedzy kopalniami otaczajacymi Dongsheng. Czytalem ze na terenie Mongolii Wewnetrznej Chinczycy uprawiaja gospodarke rabunkowa, teraz widze to na wlasne oczy. Teren przeryty kopalniami i kamieniolami, po kanionach nie ma sladu, chinskie budy z zarciem, warsztaty, kupy smueci i haldy wegla. Drogi wlasciwie nie ma, albo wszystko jest droga. W zasiegu wzroku wszystko pokryte jest porozjezdzanym piachem, w powietrzu unosi sie pyl, a we wszystkich kierunkach brna wielkie ciezarowki. Krajobraz ksiezycowy. Najbardziej surrealistycznym widokiem jest brama wjazdowa do kopalni Ordos, kolejka tirow, zmierzch i plynaca z glosnikow na cala okolice chinska muzyka. W koncu trafiam na taksowke i jadac za nia docieram do miasta. Milo zobaczyc cywilizacje. Wszystko mam pokryte pylem, czarny ryj jak diabel. Jialing ostro dzis oberwal, ale nie marudzi. Zawioze go na myjnie. Zaraz pojade do Ordos zobaczyc puste miasto. Zostaje tu dwie noce.

image

image

image

image

image

image

image

image

Lepsze zdjecia wrzuce jak bede mial dluzsza przerwe. Teraz tylko z telefonu. Blood swea hardcore to piosenka z filmu New kids turbo. Polecam

Dodaj komentarz