Dzien 23 kilometr 7653

Piach

Dzien 23 kilometr 7653

Mam dosc Xinjiangu. Wszedzie piach. W oczach, w nosie, miedzy zebami. Gdy wycieram twarz chustka wyglada jak calun turynski.
Niemiec, ktory dojechal do Wladywostoku na rowerze powiedzial, ze kazdy musi znalezc swoj sposob podrozowania. Jego to rower. Musi teraz nadlozyc 1ooo km zeby podjechac po znajomego. Mowi ze po przejechaniu 31ooo km tysiac w jedna czy druga strone nie robi mu roznicy. Moj sposob to chyba zajechac sie ze zmeczenia. Moze jak sie tak wykoncze to wysiedze rok za biurkiem.
Wloch z hostelu wyglada na ponad 50 lat. Po 24 latach pracy w administracji fabryki stwierdzil, ze ma dosc, rzucil to i wyjechal sam w podroz po Azji. Jakies 3-4 miesiace. Mowi ze trzeba wstawac rano bo rano swiatlo jet najlepsze.
Udaje mi sie wyjsc z namiotu o 8 i zobaczyc jak slonce wychodzi zza gor. Sprobuje codziennie tak wstawac. Z tym czasem mozna tu kombinowac. Wstaje o 8 czasu pekinskiego a jest dopiero 6 na tej szerokosci. Bede jechal do pozna, do polnocy, ale tu jest jakby 22 wiec nie jest zle
Pierwsze 2oo km dzisiaj to wyjazd z Karakorum. Znowu pieknie. I to poranne swiatlo. Spotykam Kirgizow obierajacych jaka ze skory. Starszy pan w smiesznym, tutejszym kapeluszu pozwala mi zrobic sobiw zdjecie. Pokazuje mu, ze ma super kapelusz, na co on zdejmuje go z glowy i chce mi dac. Pod spodem ma drugi mniejszy. Jak w jakiejs kreskowce.
Przed Kaszgarem kierowca tira probuje mnie opluc. Wymusil zebym zjechal na pobocze gdy wyprzedzal. Ja mu pokazuje faka, on z furia wychyla sie z okna i pluje.
Za Kashgarem jest pustynia, potem Yarkant, potem pustynia, potem Kargilik, potem pustynia, potem Pishan, potem pustynia i Hotan. Za Hotanem dalej pustynia. Straszna patelnia dzisiaj byla. I burze piaskowe. Chcialem dojechac do Hotanu gdzie jest targ zwierzat, ale padla mi zarowka. Jechalem chwile za tirem, ale bylo cieko i z ulga skrecilem do motelu. W pokoju smierdzi stechlizna, nie ma papieru toaletowego, na desce zostaly zolte krople moczu. 60zl, nie zejda z cena, mowia ze najtaniej w okolicy. To chyba jakas baza dla tirow na pustyni. Nie bylo jej na znakach drogowych. W tle podswietlona neonami wieza Eiffla.

A i o tych dywanach zapomnialem. W Kashgarze jest sklep z dywanami. 3 pokoje. Na scianach dywany, na podlodze i na kupach w katach. Wszystkie uzywane. Mlody wlasciciel mowi, ze jego ojciec jezdzil po okolicznych krajach, chodzil od drzwi do drzwi i pytal o uzywane dywany. Teraz syn musi cos z nimo zrobic. Za afganski chodnik o.dlugosci 4m chce 600zl. Plus 1oo wysylka. Gdzie jest twoj dywan mozesz sledzic na whereismycarpet.com. Mowi ze to inwestyja. Im starszy dywan tym bardziej zyskuje na wartosci. Australijczyk mowi, ze w Indiach mu grozili pobiciem jak po pol godzinie u handlarza nic nie kupil. Ktos inny opowiada jak dawniej walczace plemiona odbieraly pobitym wszystkie dywany. Czy nie macie jakis skarbow w piwnicy? Za 80 letni dywan wlasciciel chce 25tys zlotych. Mowi, ze gdyby mogl dostac paszport zrobilby w Londynie dobra kase.

image

image

image

Jialing znowu nawala. Ma poroblemy z odpaleniem. Jak juz w koncu odpali krztusi sie i dopiero na piatym biegu przy wiekszej predkosci idzie w miare rowno chociaz Czasem jeszcze szarpnie. Nie wiem czy nie jest tak od myjni. Czy moze tak byc od wody, ktora nalala sie przez rure wydechowa? Brzmi troche jakby benzyny mu brakowalo.

O polnocy przyszla po mnie policja. Przedstawili sie gongan czyli publiczny pokoj. Tak maja napisane na radiowozach. Panow bylo trzech. Chinczyk bardzo wazny i dwoch Ujgurow w kamuzelkach kuloodpornych. Chinczyk bardzo wazny robil to co dyktowal mu tajemniczy glos w telefonie. Jeden z pomocnikow krecil jak stoje w bokserkach swoim bialym iphonem 5.
Powiedzieli, ze nie moge zostac w tym hotelu. Najblizszy przyjmujacy obcokrajowcow jest w Hotan. Tak w sumie myslalem, ale recepcjonistka nie wiedziala, jej szef tez nie, w koncu mnie zarejestrowali. Wytlumaczylem, ze chcialem jechac do Hotanu, ale nie mam swiatla i nic nie widze. Sprawdzili paszport i powiedzielu, ze wroca.
Wrocili o pierwszej. Glos z telefonu kaze sprawdzic inne dokumenty, bagaz, zdjecia w aparacie i zadaje kolejne pytania. Nie wiem czy to co robie jest do konca legalne, bo wize mam pracownicza a pracy juz nie mam.
W koncu mowia, ze moge zostac do rana. Jak bede wyjezdzal recepcjonistka ma do nich zadzwonic.

Dodaj komentarz