Chengdu – Chongqing
Dzien 35
Chengdu to pierwsze prawdziwe miasto od Pekinu. Po drodze bylo prawdopodobnie sporo wiekszych niz Wroclaw, ale w Chinach misto moze miec kilka milionow mieszkancow i byc dalej wsia. Chengdu wydaje sie byc bardziej metropolia niz Pekin. Wszedzie nowe biurowce, blyszczace witryny sklepowe, syfu nie widac.
Po drodze do Chongqing minalem Ojczyzne brzoskwin, najwieksze w Chinach centrum handlu owcami i stolice cytryn, ktorych nikt tu nie uzywa. Wsie tropikalne, dyzo zieleni, pola ryzowe.
Chobgqing jest niesamowite. Powierzchniowo najwieksze miasto swiata, podczas okupacji japonskiej przez chwile stolica Chin. Gdy wydaje mi sie, ze juz wjechalem do miasta gps pokazuje mi jeszcze 40km do polozobegi w centrum hostelu. Miasto otaczaja gory, centrum tez polozone jest na nierownym terenie. Jedyna droga do centrum jest autostrada, stojac w korku juz na wiezdzie na nia kierowcy mi mowia, ze motocykle maja zakaz, jest duzo policji, bede mial klopoty. Jedyny zakaz na znaku dotyczy ciezarowek. Dzis napisali tybetanscy policjanci na chinskim komunikatorze pytajac gdzie jestem. Chongqing wyglada jak siedlisko zla. Pietrzace sie na wzgorzach brudne bloki spowite w gestym smogu tworza niesamiwita atmosfere. Przez widoki z gory, miasto wydaje sie olbrzymie. Chinskie Gotham. Jesli krecic crime stiry to tylko tutaj. W ciemnych zaulkach musza czaic sie zlodzieje, mordercy, handlarze organami. Miasto ma az trzy zestawy twin towers. Jeden z nich to dwie zlote kopie Crystler Building. Hostel znowu mistrzowski. Ladne wnetrza, mila obsluga. Hostele wydaja mi sie takimi antyChinczykowymi schronami. Nikt cie nie zaczepia, nie mowi hello, nie robi ci dyskretnie zdjec. To okropne mowic cos takiego podrozujac po Chinach, ale jest ciezko. W moim pokoju na lozku siedzi Chinczyk w majtkach i pali papierosa. Zwroce mu uwage to sie zdenerwuje, ze przyjezdza bialy i sie czepia. W nocy wydaje mi sie ze szlocha.
Do fabryki 40km.
20。000km Jialing. Jeszcze z 7
Po drodze znalazlem opuszczone robotnicze miasto
I Chongqing