Dzien 39 kilometr 13661

Wielki skok w kierunku morza

Dzien 39 kilometr 13661

Ale posiedzialbym sobie chwile w samochodzie dla odmiany.
Wczoraj z Chongqing jechalem przez Nanchuan, Daozhen i Zhangan. Spalem gdzies przed Zanyi. Plan na dzis to byly kilometry. Ruszylem na poludnie dosc kiepska droga krajowa 210. Pod pierwsza napotkana restauracja szef reperowal szyld. Nie wygladalo na otwarte, chociaz drugi facet grzebal w wielkim worku pelnym surowego miesa. Trzeci bez oka podszedl sie przymierzyc. Zapytany o sniadanie szef kazal mi usiasc. Przyszla zona z miska w rece i zapytala czy zjem to co oni. Ryz z jakimis glonami. Malo sie zrobilem ostatnio wybredny, mowie wiec, ze chetnie. Dostalem to co zostalo na patelni plus ogorek. Nie chcieli pieniedzy. Dobre ludzie z Chin.
Po 150km mialem dosc wiec wbilem znowu na autostrade. Akurat nad bramkami, posrod zakazow, nie bylo zakazu dla motocykli. Wslizgnalem sie szczelina za tirem i kilometry zaczely sie szybciej krecic. Zastanawialem sie znowu co bedzie jesli w Pekinie czeka mandat na kilkadzisiat tysiecy yuanow. Przy bramkach sa kamery, ale skierowane na przod pojazdu, moich blach wiec nie widza. Podobnie w fotoradarach nad droga. Czasami tylko stoi radar z boku i lapie tyl. Motocykl jest zarejestrowany na dilera. Moze powie jak cos, ze mu ukradli jesli mandaty przekrocza wartosc motocykla? Gdy o tym myslalem minal mnie policyjny bus na sygnalach. Policja, auta rzadowe i czarne audi tych ktorzy chca jak rzad wygladac maja specjalny zlowieszczy sygnal klaksonu. Gdy mijal mnie radiowoz wlasnie ten sygnal uslyszalem. Kierowca mowil cos przez cb, przez wiatr nic nie slyszalem, zjechalem wiec za nim poslusznie na stacje benzynowa. Zachowalem na wszelki wypadek osleglosc zeby nie prowokowac. Radiowoz stanal. Z radiowozu wysiadl policjant, popatrzyl na mnie i poszedl do toalety.
Ruszylbym radosnie z piskiem opon ale mocy brak.
Zrobilem chyba sporo ponad 500km. Do Nanjing 200 zostalo, do Beihai gdzie zostane chyba na dwie noce, ponad 4oo. Po drodze bylo bardzo chinsko. Pojedyncze, skaliste, gesto porosniete pagorki. Miedzy nimi pola ryzowe i Chinczycy w stozkowatych kapeluszach z koszykami na plecach. Po drodze spotkalem 2 razy pare Rosjan z Moskwy. Jada z Urumqi do Malezji na stopa. Mowia, ze najlepiej stopa lapie sie w Polsce i w Niemczech. W sumie dobrze musi sie jezdzic tez w Chinach. Kierowca nie mowi po angielsku, nie trzeba zabawiac go rozmowa. Podobno problemem jest to, ze kierowcy nie wiedza o co halo i proboja czesto odwiezc autostopowicza na stacje kolejowa.
Jest bardzo tropikalnie. Gesta roslinnosc, geste powietrze, ubranie klei sie do ciala, a moj kask gnije w srodku z brudu. Zjechalem za znakiem ze zdjeciem do chcialbym powiedziec malowniczej miejscowosci, ale jest beton w dzungli. Odkrylem w czasie tego wyjazdu ze nie lubie kempingu. Ratuja mnie od wczoraj tanie wiejskie hotele. Dzisiejszy wyglada jak brazylijska sala przesluchan, ale trzy lozka i lazienka za 15zl. Plamy wilgoci na scianach, wiatrak, skorzany kawalem naroznika w kacie i rura ze sciany w lazience. Pije szybko piwo. To moja nowa taktyka. Jak przyjdzie policja to powiem, ze piles nie jedz. Moze pojde jeszcze na bilard obok, niechec mi przeszla.

image

image

image

image

image

image

image

Dodaj komentarz