Dzien 62

Dzien 62 kilometrow do Pekinu 800!

Syf, kila i mogila
W blaszany daszek tlucze deszcz, a ja czekam pod tym daszkiem na stacji benzynowej az przestanie padac. Ze mna czeka ze 30 chinskich kierowcow pojazdow otwartych. Ulewa stulecia, miedzy dystrybutorami plynie rzeka, a deszczu nie boja sie tylko staruszkowie. Pewnie nie maja smerfonow, moga latac w pidzamach. Ci co chcieli mi zrobic zdjecie juz zrobili i stracili zainteresowanie moja osoba. Pada juz dosc dlugo.
Dzis chinski krajobraz znow zgwalcil moje poczucie estetyki. Drodzy Chinczycy! Co wy zrobiliscie ze swoim krajem? Zebym ja, Polak, w ktorego ojczyznie jest syf niezwykly, mogl wam zwracac uwage? To juz nie sa pojedyncze miejsca, widzialem wszystko, gdzie pojawia sie zabudowa jest zle. Czy szeregowki ma wsi mozna nazwac domami? Probowalem je liczyc. Ciagna sie setkami. Na dole uslugi, jak sa pieniadze buduje sie kolejne pietra. Czesto powstaja grupami, czasami pojedynczo, luki szybko sie wypelnia. Brak ozdob. Brak indywidualizmu. Sasiad kopiuje od sasiada, wies od wsi, prowincja od prowincji i caly kraj wyglada tak samo. Na podjazdach gory opon, gruzu, wegla albo poprostu smieci. Przy drodze stoja rozkraczone tiry. Mieszkancy cos spawaja, jak juz nie ma co to mozna zostawic. Wiem jyz jak wygladaja wnetrza domow. Gole sciany. Na kafelkach stoja pojedyncze meble. Nikt nie ma potrzeby czegos powiesic, zrobic ogrodu. Kazdy chce przy drodze, z miejscem na biznes. W oknach warto miec kraty. Wciaz nie wiem czy okropne kafelki na elewacji to ozdobnik czy sa tansze od tynku. Problem istnieje nie tylko w skali architektury. Urbanistycznie to tez niczego nie tworzy. Wsie ciagnal sie wzdluz brudnej drogi. Nie ma placu. Nie ma centrum. U nas jest kosciol. Nawet jesli ma przeciwnikow to przynajmniej jako budynek tworzy punkt centralny. Tu moze stacja benzynowa? Na cpnie miejscowi sie nie spotkaja. Czy ludzie wychowani w takim brutalnym otoczeniu moga miec poczucie piekna? Moga pojechac przeciez do miasta. Ale w miescie tez jest zle. Wangshu gdy go zapytalem o przyszlosc chinskich miast, mowi ze nie maja przyszlosci, on woli wies. Ale gdzie ta wies? Oko moze chwile odpoczac na drodze najnizszej kategorii gdzie wjechalem przypadkiem. Zielone pola ryzowe nie znikna. Ale miedzy pilami haldy wegla, jada ciezarowki. Droga w rozsypce. Stracila znaczenie po wybudowaniu autostrady. Autostrada mkna uprzywilejowani. Wyjezdzaja ze swoich enklaw na obwodnice, dalej na autostrady i pedza gdzie chca. Z autostrady wsi nie widac. Nie dziwie im sie, ze chca sie odciac. Pisarz z Kanady, znajomy znajomych, mowi, ze mieszka w Szanghaju i nigdzie nie wyjezdza. Reszta go nie interesuje. Chce mieskac w miedzynarodowym miescie. Nie w Chinach. Latwo sie odciac. Mozna powiedziec, ze kraj sie rozwija. Wychodzi z biedy. Ale niedlugo wyjdzie i bedzie caly tak zabetonowany bez pomyslu. I co wtedy? Przebudowac sie nie da. Nikt tego burzyl nie bedzie. Gesciej juz tez nie trzeba. Czy wyksztalci sie w pewnym momencie potrzeba upiekszenia okolicy? Dostawi sie kolumienke? Zlotego lwa? I kolumienki i zlote lwy juz sa. Sa tez smoki i srebrne kule dach. Niektorzy chca bardziej bogato. Wietnam tez sie rozwija a jest inaczej. Jakis taki tropikalny balagan. Wszystko tak osiada, zapuszcza sie i jest klimat. Tu go brak. Chinczycy marza o mieszkaniu w bloku. Pieter trzydziesci, ale w srodku wygodnie. Pod domem zielono, woda, altanka. Ale jak bedzie za kilka lat? Inwestycje sprzedaja sie w trzy miesiace i inwestor traci zainteresowanie. Nikt nie zadba o wspolne, materialy sa najtansze, bedzie szybka degradacja, zrobia sie slumsy, a na mieszkanie rodzice oszczedzali od urodzin dziecka. Marna wam wroze przyszlosc.

image

image

image

image

image

image

Dodaj komentarz