Dzien 64 ostatni kilometr 19419

Dzien 64 ostatni
Kilometr 19419

Miasto moje a w nim…
… moi ludzie. I wodka z domkiem.I mojito corner i placek w foliowce i gumbadzidje i silka pod blokiem i Sanlitun gdzie koczuje czarny lud i muzulman i mostek i szare bloki i 900 jednostek zanieczyszczenia i xizhimen i Iroje i koreanczycy, i Heaven Supermarket i Cafe de la Poste i wspomnienia z dwoch lat.

Rano lalo. Nie przelotny deszcz, tylko caly dzien opadow. Lalo o 7 i lalo dalej o 10 co moglem zaobserwowac przez okno o ktore sie wczoraj upomnialem. Pokoj byl tym razem calkiem znosny i nie mialem cisnienia zeby sie jak najszybciej ewakuowac. Naogladalem sie w czasie tego wyjazdu wiecej chinskiej telewizji niz przez 2 lata w Pekinie. Maja dobrych operatorow Chinczycy. Ladne zdjecia, kolory, ale tresc pozostawia wiele do zyczenia. O 10 ubieram sie w moj wielki kombinezon przeciwdeszczowy, ktorego wczoraj nie wyrzucilem tylko dlatego, ze nie chcialo mi sie grzebac w sakwach. Zaklejam dziury tasma izolacyjna i jade w deszcz. Teraz nie dosc ze brzydko to jeszcze leje. W Suzhou wjechalem chyba w strefe polnocno chinskiego smogu. Myslalem ze to mgla ale przez caly dzien widocznosc moze 300m. Gdzies w telewizji mowili, ze na polnocy Chinczycy zyja kilka lat krocej z powodu zanieczyszczenia z elektorwni weglowych.

Po 100km pojawia sie pierwszy drogowskaz pokazujacy 北京 Beijing, Pekin. Dawno tego nie widzialem. Jakos tez w tym momencie mniej wiecej przejasnia sie i wychodzi slonce. Kilometrow 200, 100, przekraczam administracyjna granice i jestem na swoim podworku. Sa juz tablice rejestracyjne ze stolicy i jakos ludzie sie mniej dziwia. Dojezdzam do 6 obwodnicy i czuje ze jestem w domu. Do Dongzhimen jeszcze 35km, obwodnica 5, juz nie potrzebuje google maps, znam chyba Pekin lepiej niz Wroclaw, w ktorym studiowalem. Na ryju coraz wiekszy rogal, strasznie sie ciesze, ze wrocilem. Jade Chaoyang Lu, Ulica Wschodzacego Slonca, w na jej koncu slonce wlasnie zachodzi. Witaja mnie rozlozone nogi siedziby chinskiej telewizji i stojacy nieopodal budynek w ksztalcie penisa. Oba obiekty Chinczycy lubia zestawiac w internecie. Gdzies przed 4 obwodnica widze znajome centrum handlowe, obok stal budynek nad ktorym pracowalem. Podjezdzam i widze, ze zrealizowali elewacje przy ktorej pracowalem. Wizja szefa, detal moj i gdyby inwestor nie postanowil konczyc sam, wyszloby idealnie. Chyba jakby moja pierwsza realizacja, dobre powitanie. Za czwarta obwodnica robi sie korek, wszyscy wracaja z pracy. Przywyklem do chinskiego ruchu, w sumie to tu nauczylem sie jezdzic na motorze. Wjezdzam na chodnik i omijam korki, mijam tez radiowozy, tu juz jezdze nielegalnie na moich tablicach. Jest na to sposob, nie przejmowac sie. Obwodnica trzecia, wjezdzam na ulice dongzhimenwai, mijam Raffles City, skrecam w prawo, koreanska ulica, wjezdzam w brame, buda z bulkami z kurczakiem, o ktore od kilku dni chodza mi juz po glowie i jest.
Jest meta.
Dziekuje Bardzo wszystkim komentujacym za towarzystwo w podrozy.

image

Dodaj komentarz