Historia jednego mieszkania bez zakończenia

Trzy tygodnie temu, w związku ze zbliżającym się terminem przyjazdu mojego brata, zabrałem się za poszukiwanie mieszkania. Zamieściłem ogłoszenie na forum dla imigrantów o poszukiwanym współlokatorze do trzypokojowego mieszkania i wybrałem się do agencji nieruchomości, żeby coś się ruszyło. Mój agent już drugiego wieczoru pokazał mi dwa mieszkania, ale jedno było za małe, a wynajmujący drugie powiedział, że to mieszkanie służbowe i się boi, że jak się wprowadzą obcokrajowcy to się może wydać.

Po kilku dniach miałem już siedmiu kandydatów na współlokatora: 3 Amerykanów, 2 Niemców, Duńczyka i 23 letniego, kolumbijskiego doradce biznesowego. 6 z nich napisało, że też chcieli by mieszkać w tej okolicy i żebym dał znać jak coś znajdę, siódmy napisał żebyśmy się spotkali i poszukali razem.

Matt ma 23 lata, wkrótce ma zacząć pracę dla china.com, mówi po chińsku bezbłędnie i ma chińską dziewczynę DingDing (Lód lód). Przedstawiliśmy się w chyba 15 agencjach robiąc spore zamieszanie na rynku nieruchomości. Telefon nie przestawał dzwonić, zobaczyliśmy kilka mieszkań, prawie się pokłóciliśmy kto dostanie największą sypialnię, aż w koncu trafiliśmy na mieszkanie idealne, które widzę przez okno siedząc przy biurku w pracy.

Mieszkanie pokazał nam agent, w środku poznaliśmy starszą parę, która chciała je wynająć. Postanowiliśmy pozbyć się agenta, który chciał, żeby właściciele zapłacili mu za pomoc 800e. Pierwsza próba się nie udała. Podziękowaliśmy, schowaliśmy się za rogiem i po 10 minutach wrocilismy do mieszkania gdzie spotkaliśmy znowu agenta. Wątpię żeby uwierzył w to, że Matt zgubił kartę kredytową. Po bezowocnych poszukiwaniach poszliśmy na obiad i po godzinie spróbowaliśmy ponownie. Tym razem mogliśmy spokojnie porozmawiać bezpośrednio. Właściciele zgodzili się obniżyć czynsz o to co zaoszczędzili, ale potem były już tylko schody. Okazało się, że muszą skończyć remont, powiedzieliśmy, że poczekamy, powiedzieli nam, że ktoś ukradł im pieniądze z konta i że musimy zapłacić, nie zgodziliśmy się, jakoś to rozwiązali, powiedzieli, że chcą żebyśmy zapłacili za 5 miesięcy z góry, kiedy zawsze rządają za 3 plus depozyt, okazało się że mieszkanie jest rządowe i wynajmiemy je niedokońca legalnie, okazało się, że prawdziwą właścicielką jest ich córka, która podobno siedzi w zakładzie psychiatrycznym i wszystko skomplikuje się jeszcze bardziej. Wszystkie informacje otrzymuję od mojego nowego współlokatora, któremu przestaję ufać. Dziś się dowiedziałem, że jego dziewczyna pojedzie do zakłądu podpisać umowę, którą sami sporządzili i podpisze ją sama, mimo, że nei będzie tam mieszkała, bo właścicielka nie lubi obcokrajowców. Chce żebym dał jej pieniądze za miesiąc i ona wszystko załatwi.

Za dużo tego, chyba poszukam czegoś innego.

Ten wpis umieszczono w kategorii Życie w Chinach i otagowano jako , , . Dodaj link do ulubionych. Dodaj komentarz lub zostaw trackback: Trackback URL.

Dodaj komentarz