Protest na Admirality szybko dorobil sie wlasnych symboli. Przyjela sie juz nazwa ‚Umbrella revolution’ czyli parasolkowa rewolucja od parasolek, ktorymi protestujacy oslaniaja sie przed policyjnym gazem. Wszedzie rozdawane sa zolte wstazeczki, a wieczorem, swieczki i zapalniczki zastapily flesze telefonow komorkowych.
O 17 na Admirality jest juz znacznie wiecej osob niz wczorajszej nocy, nie widac za to prawie policji. Zniknela wiekszosc rzadowych barykad, protestujacy zajeli teren pod samym budynkiem wladz ChRL. Trzeba przyznac, ze protest zgodnie z zalozeniem przebiega bardzo pokojowo. Tysiace studentow, zajely wielopasmowe ulice i chodniki, otaczajace budynek. Sa dobrze zorganizowani, na znakach drogowych zaznaczono, gdzie znajduja sie punkty pierwszej pomocy i punkty dystrubucji wody i jedzenia. Studenci mowia, ze zaopatrzaja protest z wlasnej kieszeni, co jakis czas slychac oklaski na czesc osob ciagnacych dosc charakterystyczne dla Hong Kongu, wozki towarowe z woda i jedzeniem. Miedzy okupujacymi ulice studentami kraza tez woluntariusze z workami na smieci, co jakis czas na murku odgradzajcym pasy jezdni pojawiaja sie znaki oznaczajace przejscie, gdzi eprotestujacy ustawili drabinki. To, ze nie ma policji, moze oznaczac zmiane taktyki rzadu. Wczorajszej nocy, najwieksze zamieszki powodowaly ruchy odzdzialow policyjnych, moze rzad zaklada, ze bez czynnika prowokujacego niepokoj, studenci za jakis czas sie znudza i pojda do domow. Moze tez byc tak, ze szykuje sie cos wiekszego. Studenci rozebrali policyjne barykady i na obrzezach protestu buduja z pozyskanych elementow wlasne konstrukcje, ktore maja uniemozliwic policji dotarcie do centrum. Nie rozumiem do konca po co policja mialaby tam jechac, skoro rzadowy budynek jest calkowicie pusty. Gdzies w internecie widzialem zdjecie z opisem ‚36000 protestujacych, ani jednej wybitej witryny, jestesmy z was dumni’. Dalej nie widac zniszczen w europejskim stylu.
Nad cala okolica, wzbudzajac owacje, co jakis czas przelatuje dron z kamera nalezacy do Apple Media.
2 Komentarze
świetne zdjęcia i relacja panie Filipie. Kocham HK. Mieszkaliśmy tam przez parę lat i za Anglików i po 1997. Wracamy prawie co roku i widzimy ze smutkiem, że jest coraz gorzej – co potwierdzają również chińscy i polscy przyjaciele w HK. W tym roku w lipcu chodziłyśmy z córką po mieście i nie poznawałyśmy go. Dwa lata temu, kiedy byłyśmy tam ostatnio, nie było aż tak źle. Wcale mnie te protesty nie zaskoczyły. HK jest najbardziej demonstrującym miastem świata: 1000 protestów rocznie, ale tym razem to zupełnie coś innego i bardzo mnie to martwi. Pozdrawiam serdecznie.
milo mi bardzo. wydaje mi se ze ktos sie jednak dluzej zastanowil i z miejsca protestu wycofali prawie cala policje. Zostaly kilkuosobowe grupy mundurowych, bez ciezkiego sprzetu. Mysle, ze studencie sie w koncu znudza i pojda do domow. pozdrawiam