Pierwsza krew. Wkrotce koniec protestow?

Wyglada na to, ze protestanci sie niedlugo rozejda i bez udzialu Chinskiej Armii Ludowej. Znowu sie zaczely zamieszki, ale tym razem studentow nie bije ani policja, ani wojsko. Chociaz kraza pogloski, ze za wszystkim stoja przebrani funkcjonariusze z Mainlandu, ze moze studentow bija Triady (chinska mafia), to jednak najprawdopodobniej studentow bija poprostu wlasciciele okolicznych sklepow. Mimo ogolnoswiatowego poparcia, jakie od poczatku protestujacym studentom zapewnily media ze wszystkich demokratycznych krajow, juz wczesniej docieraly do mnie informacje, ze starci mieszkancy Hong Kongu nie popieraja protestow. Taksowkarz, ktory nas wiozl kilka dni temu do centrum powiedzial, ze mlodzi nic nie wiedza i powinni wracac do szkol. Prostesty od poczatku odbywaly sie w kilku miejscach, jednym z nich byl polwysep Kowloon.  Kto byl ten wie, ze to krajobraz jak z Lowcy androidow, waskie uliczki, wysokie budynki, pelno neonow, jeden sklep na drugim, a co 10 metrow stoi Hindus, ktory chce cie namowic na uszycie koszuli. I to wlasnie wlascicielom tej okolicy najbardziej podpadli studenci. Sroda i czwartek w tym tygodniu to dni wolne w Chinach, wlasciciele sklepow i restauracjiw okolicy stwierdzili straty siegajace 60-70%. Kto wie, moze sklepikarzy rzeczywiscie wspieraja slynne Triady, ktore spadek dochodow tez musialy odczuc. Obstawialbym, ze raczej pilnuja swoich interesow niz dzialaja na zlecenie rzadu chinskiego. Wielu klientow to turysci z Chin, na ktorych tez podobno woja zlosc odreagowywali protestujacy, oskarzajac ich o to, za co odpowiada chinski rzad. Dosc maja chyba tez juz policjanci, do ktorych nie docieraja posilki przez zablokowane drogi. Na Mong Koku jest juz spora antyprotestujacych, ktora rzuca w studentow butelkami z woda i krzyczy, zeby ich aresztowac, albo zeby poszli juz do domow i nazywa ich bezuzyteczna mlodzieza. Czytalem tez, ze Hongkonczykow w Singapurze rozgoniono z miejsca gdzie probowali protestowac. Rzad Singapuru stwierdzil, ze owszem ma specjalny plac, gdzie mozna protestowac, ale jest on przeznaczony dla mieszkancow Singapuru i obcokrajowcy, nie powinni przenosic swoich konfliktow na teren ich panstwa.

Spadajace poparcie dla studentow, wsrod mieszkancow Hong Kongu i ulewne deszcze moga szybko ugasic protest. Podobno tez juz sami protestujacy zaczynaja sie miedzy soba klocic. Jedni chca wyrazniejszych posuniec, inni uwazaja, ze wszystko posunelo sie juz za daleko.

Kilka anty komentarzy z miejscowej South China Morning Post:

mfchung: dlaczego nie okupuja Central tak jak planowali. jaki ma sens okupowanie MongKoku i Causeway Bay, skoro nie ma tam zadnych rzadowych budynkow. Jak moze kogokolwiek dziwic to, ze lokalni mieszkancy maja dosc balaganu i halasu?

morton: Studenci nie zdja sobie sprawy ile ludzi i rodzin zostalo zrujnowanych przez ich okupacje Central. Ta wasza demokracja to zycie lub smierc dla innych ludzi. Jesli zostaliscie pobici, przyjmijcie to jak mezczyzni.

****: „**** policje, nie dostaniecie ani jedzenia, ani wody!”
„Oh ****, oberwalem, policja! pomocy!.”
A juz myslalem, ze ci protestujacy nie moga byc bardziej zalosni.

camel: Posluchajmy, co ma do powiedzenia dawna przywodczyni ruchow na Tiananmen, zyjaca teraz na wygnaniu: „Okupacja Central byla skazana na niepowodzenie od pierwszego dnia, Plac w ’89 byl ogromny, moglismy go okupowac przez tygodnie nikomu nie przeszkadzajac. Wy okupujecie ulice, metro, zaklucacie prace sklepow, przez was ludzie spozniaja sie do pracy. W ten sposob wzbudzacie gniew i robicie sobie wrogow.”

Tak z domu na podstawie internetu nadaje.

hong kong protest mong kok violence ilym

Zdjecie kradzione z SCMP.com, przedstawia jednego z pobitych studentow, ktory obwinia o wszystko pilicje, ktora nie obronila go przed wscieklymi sklepikarzami.

Ten wpis umieszczono w kategorii Azja, Chiny, Hong Kong, Życie w Chinach. Dodaj link do ulubionych. Dodaj komentarz lub zostaw trackback: Trackback URL.

Dodaj komentarz