Rok za rokiem

Hej Marco,

pytasz jak leci. Milo mi ze piszesz chociaz na blogu nie dzieje sie nic. Odpisze Ci w formie wpisu, a nie w komentarzu, moze w ten sposob stworze jakis „kontent”.  Inni blogerzy zainwestowali, pojawili sie nowi, bardziej zdeterminowani, majacy cele. Moze przegapilem okazje.

We wrzesniu przyjdzie na swiat moj drugi potomek. To chyba teraz glowny temat. Zastanawiamy sie np. jak w naszym mieszkaniu 45m2 – 2 sypialnie wcisnac drugie lozeczko dla dziecka. Temat pierwszego dziecka juz przeszlismy, wiec jestesmy w miare spokojni. Gdy pierwszy byl w drodze oboje nie mielismy pracy, nie mielismy mieszkania a nad nami wisiala opcja zapalcenia 50tys PLN za porod, korych tez nie mieliscmy. Tak wiec tym razem bedzie z gorki. Znajomi mowili, ze drugie dziecko wychowuje sie samo. Mam nadzieje, ze tak bedzie. Skoro juz przy dzieciach jestesmy to Janek we wrzesniu bedzie mial 3 lata. Nie bede go tu wklejal w trosce o jego prywatnosc w internecie, ale ma juz prawie metr wzrostu i jest najwiekszym dzieckiem na wyspie. Mimo pewnych wahan czy warto, mowimy oboje do niego w swoich ojczystych jezykach i wydaje sie, ze ma to sens. Moze mowi mniej niz jego rowiesnicy w Polsce, ale do mnie zwraca sie po polsku – „tato, a co to jest?”, do Haliny po koreansku – „이거 뭐지?” a do opiekunki po angielsku ” Tita, what’s that?”. We wrzesniu tez pojdzie do przedszkola gdzie w pierwszym roku bedzie mial zajecia po kantonsku, a rok pozniej rowniez po mandarynsku. Ostatecznie prawdopodobnie bedzie mowil po angielsku i kantonsku, a w pozostalych jezkach bedzie wszystko rozumial. Wyglada chyba bardziej na Europejczyka, glownie w oczach Azjatow, bialy moglby powiedziec ze troche ma skosne oczy.

A post shared by iloveyourmici (@iloveyourmici) on

Obudzilem sie w zeszlym tygodniu z drzemki na autostradzie w Chinach, na tylnym siedzeniu Land Rovera i zastanawialem sie co ja tu robie. 8 lat bedzie w Azji, a ja dalej nie moge sie przyzwyczaic. Pracuje w Hongkonskim oddziale firmy, nalezacej do Chinczykow kontynentalnych i czasami wysylaja mnie do Kantonu. Kazdy wyjazd do Chin bardzo mnie cieszy i za kazdym razem mysle jak bardzo lubie Chiny i co zjemy na lancz. Wystarczy przekroczyc granice i czuje roznice. Brakuje mi jedzenia i samych Chinczykow. Prostych, zrelaksowanych ludzi, ktorzy wszyscy, podobnie jak my, maja wszystko gdzies. Wydaje mi sie, ze Chiny sie bardzo zmieniaja. Chyba patrze na nie tez z innej perspektywy. Chiny rosna w sile. Juz sa silne. Pieniadze sa wszedzie, srednia klasa sie umacnia. Mysle, ze i ja i  wielu mieszkancow Hong Kongu wcale juz nie czuje, ze jezdza do biednego kraju. Wydaje mi sie, patrzac po ogloszeniach, ze pensja minimalne wzrosla juz dwukrotnie, a technologia rozwija sie u nich duzo szybciej niz tu w „innowacyjnym” podobno Hong Kongu. Odpowiednikiem Whatsappa w Chinach jest Wechat, ktory zreszta rozwinal sie duzo bardziej niz jego zachodni konkurent. Usiedlismy niedawno w restauracji. Macham na kelnerke, chce zamowic, a ona mi odpowiada, zeby sobie zamowil przez Wechata. Skanuje sie kod ze stolika i przez aplikacje wybiera sie co sie chce zamowic. Gdy powiedzialem jej, ze technolgia ta jest mi obca, niezbyt zadowolona powiedziala, ze pojdzie poszukac dlugopisu. Bardzo duzo rzeczy kupuje sie placac telefonem, w restauracjach i sklepach leza takie skrzyneczki do ladowania telefonow, nie jestem w sumie pewien czy wklada sie do nich telefon czy wypozycza z nich baterie? Nie wiem jak u was w Polsce, u mnie w Hong Kongu jestesmy jeszcze daleko za murzynami.  Chinczycy umacniaja sie w Afryce wiec moze jestesmy jeszcze dalej.

Kariera architektoniczna mi nie specjalnie idzie. Mam prace, ale chyba idzie to nie w tym kierunku, w ktorym bym chcial, wiec ciagle cos kombinuje. W tym miesiacu wyjdzie z Polski moj pierwszy kontener, w 2/3 pusty. Jak dobrze pojdzie to moze nawet uda mi sie go odebrac miesiac pozniej. Nie bede jeszcze pisal co sciagam, bardziej to chyba hobby, zachcianka niz zyla zlota, ale moze tez przygoda, ktorych bedac ojcem troche brakuje.  A moze Ty Marco, chcesz cos eksportowac do Chin? Ogladalem ostatnio takiego vloga o Hong Kongu. Chyba nawet widzialem chlopakow jak krecili sceny na nabrzezu wracajac z pracy.

Prowadzacy, bardzo przy tym gestykulujac mowil o tym, ze Hong Kong jest miastem wyjatkowo kapitalistycznym. Moze tlumaczy to co mnie zastanawialo, jak to mozliwe, ze w tak bogatym kraju biedni sa tak bardzo biedni i mieszkaja w skrajnie zlych warunkach. W tym video chyba jest odpowiedz, rzad wspomaga przesiebiorczych, daje szanse, mozliwosci, ulgi, ale kazdy musi radzic sobie sam. Jakos w tym samym czasie musialem zarejstrowac firme, zeby moc wyslac kontener. Zajelo mi to 30 min, przerwa na lancz, ja obcokrajowiec. Wszedlem do urzedu, wzialem jednostronnicowy druk, wypenilem, oddalem do okienka, po 20 minutach wplacilem 1000 zlotych i odebralem zaswiadczenie o zarejestrowaniu biznesu. To plus fakt, ze firma ma 100tys PLN przychodu zwolnione z podatku, ze jesli nic nie zarobie to tez nic nie zaplace, brak cel na import (po za chyba alkoholem i pojazdami) i umowa o wolnym handlu z Chinami kontynentalnymi sprawilo, ze zaczalem myslec, ze moze to nie jest miejsce zeby pracowac na etat. Moze ma to sens w kraju socjalnym jak Norwegia? Francja? gdzie panstwo o Ciebie zadba, ale tu, moze poprostu jest frajerstwem? Moze praca na etat w Hong Kongu to zwykle niewolnictwo? Bardzo bogaci ludzie (jak moj szef) wykorzystuja biednych i jesli ma sie szanse na samodzielnosc to warto ja wykorzystac? Oczywiscie dramatyzuje i wcale sie nie znam na ekonomii i biznesie, trzeba tez zarobic na rodzine, trzeba miec pieniadze na start, pieniadze mozna tu odlozyc, ale jak pracy nie ma to tez bardzo szybko sie ulatniaja. No ale dalo mi to do myslenia. Juz mnie plecy bola, nie wiem jak mialbym wysiedziec kolejne 30 lat za biurkiem? Ktos sprowadza polski, wedzony boczek do Hong Kongu i musi mu sie to oplacac.

I mysle zeby znowu zaczac sie uczyc Chinskiego. Sluchalem o czym koledzy z pracy rozmawiali podczas wyjazdu, rozumialem piate przez dziesiate, a mysle ze taka luzna rozmowa miedzy nimi moglaby byc dla mnie bardzo interesujaca. W Chinach sa mozliwosci i dalej beda, tylko wszystko sie ciagle zmienia. Niekoniecznie trzeba sprowadzac z Chin dziadostwo, moze ma wiecej sensu wysylac cos do nich.

No a o tym, ze nie ma nic na blogu tez myslalem jadac z Chinczykami. Moze kupie selfie stick i cos zaczne krecic. W dzisiejszych czasach nikt juz nie czyta, sam widze ze mam problem zeby doczytac jakis tekst do konca. Moze przy nastepnej wycieczce do Chin. Chociaz ja sie strasznie denerwuje przed kamera.

A jakbys chcial cos poczytac to tu jest bardzo ciekawy artykul o stosunkach handlowych Chin z USA.

tak to.

pozdrawiam Cie bardzo serdecznie,

Filip

Ten wpis umieszczono w kategorii Azja, Chiny, Hong Kong. Dodaj link do ulubionych. Dodaj komentarz lub zostaw trackback: Trackback URL.

8 Komentarze

  1. Xy
    Opublikowano lipiec 3, 2018 o 8:50 am | Link

    Czyta czyta ktoś do końca

  2. ref
    Opublikowano lipiec 6, 2018 o 6:52 am | Link

    Z reguły nie piszę komentarzy ale teraz to zrobię by pokazać, że się czyta, i to czyta do końca, i lubi czytać, i ma nadzieję na więcej czytania 🙂

  3. Marco
    Opublikowano lipiec 8, 2018 o 4:15 pm | Link

    Ja też doczytałem do końca:-) jak każdy Twój wpis zresztą. W chwili wolnego przeczytam o stosunkach handlowych między US, a Chinami i oglądnę wideo, którego link załączyłeś.
    Państwa północnej czy niektóre zachodniej Europy – jak podejrzewasz – mogą – poprzez swoją socjalną politykę zachęcać do pracy. W Wielkiej Brytanii np. płaca minimalna jest wolna od podatku (tzn. wysoka jest kwota wolna od niego) i jednocześnie „minimalka” ustalona jest na poziomie bliskim sześćdziesięciu procent średniej krajowej. Sprzątaczka zarabia na rękę niewiele mniej niż policjant. Więc każdy kto ma pracę na etat i żyje z dala od Londinium i jego okolic raczej nie klepie skrajnej biedy.

  4. Marco
    Opublikowano lipiec 8, 2018 o 4:26 pm | Link

    To tak trochę apropos mojego pobytu w Anglii wiele lat temu. Też zauważyłem – tak odnośnie porównania Chin do Hongkongu, że UK jest a przynajmniej była daleko za Polakami jeśli chodzi o wiele rozwiązań (dostępny asortyment w sklepach, różnorodność innowacyjności w budownictwie mieszkaniowym, bankowość elektroniczna czy strony internetowe), nie dziwota że rynek UK jest bodajże gdzieś na trzeciej pozycji w rankingu miejsc gdzie trafia polski eksport, a przynajmniej niektóre jego składowe.

  5. Marco
    Opublikowano lipiec 8, 2018 o 4:30 pm | Link

    „Zastanawiamy sie np. jak w naszym mieszkaniu 45m2 – 2 sypialnie wcisnac drugie lozeczko dla dziecka. ” – na pewno myśleliście już o łóżku piętrowym nie?

  6. Marco
    Opublikowano lipiec 8, 2018 o 4:38 pm | Link

    Co do eksportu/importu – pracowałem kiedyś krótki czas w branży, myślałem też żeby popracować na swój rachunek, teraz jednak trochę mało czasu. Nie mam elastycznej formy zatrudnienia, gdzie można odpracować w weekend czy wieczorami, a jest się przykutym do biurka od rana do popołudnia, w czasie gdy akurat pootwierane są inne firmy czy urzędy.

  7. Opublikowano sierpień 3, 2018 o 11:40 am | Link

    Filip, z innej beczki.

    Czy masz kontakt ze swoim wójkiem, Sławkiem z Kosta Ryki? Moja ex rodzina z San Jose chciałaby z nim porozmawiać, także sam pogadałbym
    jesli, wyslij na janszyma@hotmail.com

    dzieki

    jan

    • jan
      Opublikowano sierpień 7, 2018 o 3:24 am | Link

      Dzieki Filip

      Jan

Dodaj komentarz